U progu przemysłowej rewolucji
W sferach gospodarczych jednym z najmodniejszych obecnie haseł jest „Przemysł 4.0”. Nie może więc zabraknąć tej tematyki na najbliższych targach ITM Polska. W czerwcu w Poznaniu nie będziemy jednak mówić o modach, ale o konkretach, bo Przemysł 4.0 to już nie nowinka, ale konieczność.
Nieprzypadkowo podczas tegorocznej edycji poznańskich ITM Polska będą wyodrębnione dedykowane ścieżki zwiedzania: „Na drodze do przemysłu 4.0” i „Druk 3D w przemyśle”. Te zazębiające się częściowo zagadnienia będą czynnikami zmieniającymi polski przemysł. Przynajmniej powinny, jeśli polska gospodarka nie chce pozostać na uboczu światowych trendów.
Polska gospodarka imponujący wzrost ostatniego ćwierćwiecza zawdzięczała z jednej strony oczywiście determinacji i elastyczności polskich przedsiębiorców, z drugiej jednak – konkurencyjności wynikającej z tańszej (chociaż dobrze wykwalifikowanej) siły roboczej. Ta konkurencyjna przewaga zaczęła się w ostatnich latach wyczerpywać. Jeżeli chcemy wejść szczebel wyżej na drabinie rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego, musimy przestawić gospodarkę na nowe tory. I tak wracamy do hasła Przemysłu 4.0.
Temat pojawia się od kilku lat na różnych biznesowych konferencjach i z roku na rok widać zmianę podejścia – o ile początkowo przez większość polskiego biznesu traktowała to jako marketingowe hasło, dzisiaj zaczynamy rozmowę o konkretach. Przemysł 4.0 to nie tylko automatyzacja i robotyzacja produkcji. To zmiana filozofii biznesowej wymagająca nowych narzędzi – zarówno jeśli chodzi o maszyny i oprogramowanie, nowe kompetencje kadry kierowniczej i szeregowych pracowników, jak nowe podejście ze strony klientów. Ta rewolucja jest tuż za progiem, bo postęp jest coraz szybszy. Jeszcze kilka lat temu autonomiczne pojazdy mogliśmy zobaczyć w filmach SF. Dziś już są testowane. Internet rzeczy, big data stają się już codziennością biznesu.
Czy polska gospodarka odnajdzie się w tej rewolucji? Debaty na targach ITM Polska mogą jeszcze nie dać odpowiedzi na te pytania, ale z pewnością jednak nas do konkluzji przybliżą. Zacznijmy od atutów. Jest nim z pewnością potężna baza przemysłowa – Polska z ok. 18-proc. udziałem przemysłu w PKB należy do europejskiej czołówki.
- Sektor produkcji przemysłowej jest jednym z motorów rozwoju polskiej gospodarki. Po załamaniu w 2009 roku, związanym z globalnym kryzysem, poziom produkcji przemysłowej nieprzerwanie rośnie. Transformacja cyfrowa umożliwia firmom jeszcze szybszy rozwój i zdobycie unikalnej przewagi konkurencyjnej, opartej na nowych technologiach i innowacyjnych rozwiązaniach – twierdzi Mariusz Dziurdzia, partner PwC, sektor produkcji przemysłowej.
Polska jest europejskim potentatem w branży automotive, a przemysł motoryzacyjny jest głównym odbiorcą robotów przemysłowych. Według raportu World Robotics 2017, opublikowanego przez IFR Statistical Department, najwięcej nowych robotów trafiło w Polsce właśnie do przemysłu samochodowego (37 proc.).
Ta branża jest też liderem robotyzacji – 182 roboty na 10 tys. pracowników. Wciąż jednak jesteśmy na początku drogi do nowoczesności. Średnia gęstość robotyzacji dla wszystkich branż wynosi w Polsce 32 roboty na 10 tys. pracowników, przy średniej światowej – 74 i europejskiej 99 jednostek na 10 tys. pracowników. Gęstość robotyzacji w przypadku światowych liderów to dla Korei Południowej – 631, Singapuru – 488, Niemiec – 309 jednostek na 10 tys. pracowników. Jeżeli chodzi o naszych sąsiadów z Europy Środkowo-Wschodniej, IFR obliczyło gęstość robotyzacji na następującym poziomie: Słowacja – 135, Czechy – 101 i Węgry – 57 jednostek na 10 tys. pracowników.
Dobrą wiadomością jest również to, że polski przemysł szybko się rozwija. W 2017 r. wygenerował ponad 222 tys. nowych miejsc pracy, podczas gdy cała Unia, składająca się z 28 państw, w tym samym sektorze raptem o 130 tys. więcej. Wzrost zatrudnienia i rekordowo niskie bezrobocie sprawiają, że firmom coraz trudniej jest pozyskać nowych pracowników. Robotyzacja i automatyzacja produkcji może się więc okazać koniecznością. Ten proces już ruszył – w czwartym kwartale ubiegłego roku inwestycje przedsiębiorstw wzrosły o 12 proc. Część z nich inwestycji to nowe maszyny. - Problemy demograficzne i obecnie obserwowane perturbacje na rynku pracy w Polsce mogą prowadzić do zwiększenia inwestycji w technologie, które będą zastępowały człowieka i tym samym podnosiły produktywność. Rozdrobnienie przemysłu może wpływać na większą elastyczność i szybsze dostosowywanie się do koniecznych zmian. A technologie informatyczne, które wykorzystujemy m.in. do komunikacji, będą wymuszać współpracę – ocenia Julia Patorska, menedżer w Deloitte.
Kolejnym atutem jest też dość mocna pozycja polskich firm na rynku druku 3D. Wiele wskazuje na to, że druk 3D będzie jednym z głównych elementów nadchodzącej rewolucji przemysłowej, dostosowującej produkty do potrzeb konkretnego klienta. Ta rewolucja oznacza bowiem odejście od produkcji masowej na rzecz zindywidualizowanej.
Innym elementem tej wielkiej transformacji będzie też cyfryzacja i tu też widać spory potencjał wzrostu. Według badania PwC już dziś 39 proc. polskich firm deklaruje wysoki poziom cyfryzacji. PwC przewiduje, że do 2020 r. polscy przedsiębiorcy będą przeznaczać na cyfryzację 7,7 proc. swoich przychodów.
- Najnowsze dane z gospodarki potwierdzają, że polska ma potencjał, by być aktywnym uczestnikiem przemysłowej rewolucji. Gospodarka rozwija się szybko, a inwestycje wreszcie ruszyły. Najbliższe targi ITM w Poznaniu pokażą, jak polskie firmy mogą zbudować przewagę nad konkurencją, by odnosić kolejne sukcesy na świecie - mówi Jerzy Wonka, dyrektor ds. rozwoju firmy InfoCredit, zajmującej się zbieraniem, dostarczaniem i analizą danych gospodarczych.