Maszyny w czasach przełomu
Kolejna edycja targów Innowacje Technologie Maszyny w Poznaniu odbywają się w szczególnym dla polskiej gospodarki momencie. Z jednej strony utrzymywany jest mocny kurs na reindustrializację, z drugiej – narastające przekonanie, że ten przemysł musi być inny niż dotychczas.
W ostatnich miesiącach można odnieść wrażenie, że dla producentów maszyn przemysłowych nadchodzą jeśli nie złote, to przynajmniej dobre czasy. Po pierwsze – w nieco krótszej perspektywie – widać, że odradza się wzrost gospodarczy. Ostatnie, wciąż jeszcze ostrożne prognozy mówią, ze w pierwszym kwartale tempo wzrostu gospodarczego może się zbliżyć do 4 proc. A to oznacza większy popyt na maszyny, modernizację parku maszynowego itp.
- Ten nadciągający boom już zresztą widać w statystykach. Według zaskakująco dobrych danych GUS za marzec jednym z motorów wzrostu produkcji sprzedanej przemysłu była właśnie produkcja maszyn i urządzeń, która wzrosła rok do roku o 22,9 proc. - mówi Jerzy Wonka z firmy InfoCredit, zajmującej się zbieraniem, dostarczaniem i analizą danych gospodarczych.
W nieco dłuższej perspektywie branża może liczyć na utrzymanie kursu na reindustrializację, o której wprawdzie mówi się od kilku lat, jednak coraz częściej i coraz konkretniej. Jest to zresztą jeden z głównych celów podstawowego dokumentu gospodarczego rządu – Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Jeśli podsumować wszystkie zawarte w tej strategii cele - jak rozwój elektromobilności, odbudowa przemysłu stoczniowego, rozwój przemysłu lotniczego - można oczekiwać, że popyt na nowe maszyny będzie szybko wzrastał.
Jest wreszcie trzeci, najbardziej długoterminowy trend, który zarazem stanowi największe wyzwanie nie tylko dla producentów maszyn, ale i dla całej gospodarki. To przemysł 4.0, który w warstwie narzędziowej oznacza pełną automatyzację i robotyzację produkcji, co w dalszej kolejności wiąże się z zupełnie inną organizacją firmy, zmianą jej struktury, zupełnie innymi oczekiwaniami co do kompetencji pracowników. Nie bez powodu ten proces nazywany jest czwartą rewolucją przemysłową. Zacząć go trzeba będzie jednak od maszyn.
Tu sytuacja jest niejednoznaczna. Z jednej strony, jeśli chodzi o produkcję „tradycyjnych” maszyn i urządzeń Polska nie ma się czego wstydzić – prawie połowa produkcji ląduje za granicą. To co GUS kwalifikuje do działu „maszyny i urządzenia” stanowi jeden z głównych polskich towarów eksportowych, przede wszystkim w Niemczech. Oznacza to, że polscy producenci potrafią konkurować jakością na wymagającym rynku. Z drugiej – jeśli chodzi właśnie o przemysł 4.0 Polska lokowana jest raczej wśród maruderów. Z ubiegłorocznego raportu krakowskiej firmy Astor wynika, że tylko 6 proc. uczestników przeprowadzonego badania uznało, że ich firma znajduje się już na czwartym etapie rozwoju. Opinia ta jest zbieżna z innymi wynikami badania. Jedynie 15 proc. polskich przedsiębiorstw jest w pełni zautomatyzowanych, a 76 proc. dokonało automatyzacji częściowej. Tylko niewielka część fabryk korzysta z systemów klasy MES (Manufacturing Execution System) do zarządzania i sterowania produkcją. Z jednej strony to smutna konstatacja, z drugiej jednak – widać potencjał do szybkiego rozwoju. - Rosnąca automatyzacja we wszystkich sektorach przemysłu stwarza perspektywy dla firm specjalizujących się w automatyce przemysłowej. To widać w statystykach każdych kolejnych targów ITM Polska, które analizujemy od lat. Trend jest wyraźnie wzrostowy – dodaje Jerzy Wonka.
Polscy przedsiębiorcy już nie raz dali dowody swojej determinacji i elastyczności. Można zatem z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że i tym razem szybko podążą za trendem, który stają się już obowiązujący w rozwiniętych krajach zachodnich. Przykład? Adidas przenosi swoją fabrykę z Chin do Niemiec, ze względu na …koszty produkcji. Automaty okazują się tańsze od najtańszych pracowników.
Szybki rozwój przewidują w swoim raporcie PWC „Przemysł 4.0”. Zdaniem analityków tej firmy najbliższe pięć lat będzie okresem znaczącego wzrostu nakładów inwestycyjnych polskich przedsiębiorstw na działania związane z transformacją cyfrową. W ostatnich dwóch latach ich średnia wysokość wyniosła 5,7 proc. rocznych przychodów, jednak do 2020 roku mają one wzrosnąć aż do 7,7 proc., co przełoży się na wydatki wynoszące ponad 100 mld zł rocznie. Część tej kwoty będzie efektem zawierania kontraktów, które swój początek będą miały na poznańskich targach ITM Polska. Okazja będzie ku temu znakomita, bo impreza od lat przyciąga liderów branży i to zarówno z kraju jak i zagranicy.
W ubiegłorocznej edycji ITM Polska uczestniczyło 971 wystawców z 27 krajów (ponad połowa wystawców to firmy zagraniczne). Targi odwiedziło kilkanaście tysięcy specjalistów. Dla producentów maszyn i tych bardziej tradycyjnych, na które wszak popyt będzie jeszcze przez dekady, jak i tych bardziej zaawansowanych technologicznie to nie tylko okazja by zaprezentować swoją ofertę potencjalnym klientom, ale także, by podpatrzeć konkurencje i zorientować się w nowych trendach. I wreszcie – porozmawiać o ewentualnej współpracy. ITM Polska odbędą się w dniach 6-9 czerwca 2017 r. na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Towarzyszyć im będą Targi SUBCONTRACTING, umożliwiające skuteczne wyszukiwanie zleceniodawców i kupców. W ubiegłym roku na SUBCONTRACTING w Poznaniu zaprezentowało się ponad 80 oferentów z Bułgarii, Estonii, Litwy, Polski, Niemiec i Portugalii.
Tekst pochodzi z serwisu Strefa Wystawcy, prowadzonego wspólnie przez MTP i InfoCredit. Zapraszamy na strefawystawcy.pl